Rodzinne dokumenty kolekcjonerskie to prawdziwe skarby, które opowiadają historie naszych przodków. Dokumenty kolekcjonerskie związane z polskimi wynalazcami to prawdziwe skarby, które opowiadają fascynującą historie naszej myśli technicznej. Każda rodzina ma jakieś stare papiery - czasem są to przedwojenne świadectwa szkolne, dokumenty ślubne czy stare listy. Problem w tym, że często leżą one gdzieś na strychu albo w piwnicy, narażone na wilgoć i zniszczenie. Jak więc prawidłowo zadbać o te bezcenne pamiątki?
Każdy papier, każda fotografia czy legitymacja opowiada historie ludzi, którzy tworzyli podwaliny naszego narodowego lotnictwa. Czasem zdarza się trafić na prawdziwe perełki - pamiętniki pisane drżącą ręką czy zapiski z życia codziennego dworu. Najbardziej wartościowe są patenty z przełomu XIX i XX wieku. W tamtych czasach dokumentacja techniczna była wykonywana ręcznie, a każdy rysunek stanowił małe dzieło sztuki. Każdy rachunek był starannie wykaligrafowany, a pieczęcie nadal zachowały swoją wyrazistość. Te pożółkłe kartki papieru przyciągneły moją uwagę nie tylko ze względu na wiek, ale przede wszystkim przez historie które się za nimi kryły. Szczególnie interesujące są dokumenty kolekcjonerskie dotyczące spraw majątkowych. Wśród nich znajdują się projekty techniczne pierwszych samolotów PWS, certyfikaty pilotów czy nawet bilety na pierwsze pokazy lotnicze organizowane na terenie Polski.
W prawdziwych dokumentach atrament czasem przebija na drugą strone, a litery mają nierówne krawędzie. Nina Andrycz, Jan Kurnakowicz, Aleksander Zelwerowicz - to były prawdziwe sławy tamtych czasów! Na strychach, w piwnicach czy starych kredensach można natrafić na prawdziwe skarby. Często spotyka się tam karty zabiegowe z charakterystycznym logo tężni. Dlatego warto dokładnie sprawdzić podpisy, pieczęcie i inne oznaczenia które mogą pomuc w identyfikacji poprzednich właścicieli. Każdy taki dokument to nie tylko kawałek papieru - to fragment historii polskiej myśli technicznej.
Najbardziej intrygujące są dokumenty kolekcjonerskie związane z życiem codziennym. Co ciekawe, nie tylko dokumenty kolekcjonerskie wielkich gwiazd sportu mają wartość. Korespondencja między rodami szlacheckimi też potrafi zaskoczyć. W archiwach można znaleźć legitimacje lotnicze, świadectwa ukończenia kursów czy dzienniki lotów. Pokazują one nie tylko ceny zbóż na przestrzeni lat ale też relacje między mieszkańcami. Ciekawą kategorią są też bilety teatralne z różnych epok. Niektóre notatki na marginesach są bezcenne - "Panu Kowalskiemu dać więcej czasu na spłate, bo grad zniszczył pole". Przedwojenne bilety były często małymi dziełami sztuki, z wytłaczanymi wzorami i eleganckimi czcionkami. Niektóre rzeczy się nie zmieniają... Kolekcjonerzy szczególnie cenią dokumenty z okresu międzywojennego. Kolejna rzecz na którą warto zwrócić uwage to pieczęcie i podpisy. To również sposób na zachowanie historii sportu dla przyszłych pokoleń.
Nie możemy też zapominać o modzie i aktualnych trendach kolekcjonerskich. Nie można też zapomnieć o Kazimierzu Prószyńskim, który opatentował szereg wynalazków związanych z kinematografią. Promieniowanie UV powodóje blaknięcie atramentu i żółknięcie papieru. Jego dokumentacja techniczna pierwszej recznej kamery filmowej to gratka dla każdego kolekcjonera. Na niektórych można zobaczyć wielkie osobowości polskiego teatru w całkiem prywatnych sytuacjach. Bardzo istotna jest też kompletność dokumentu. Najprostsze dokumenty kolekcjonerskie można kupić już za kilkadziesiąt złotych. Podpisy są wykonane tym samym atramentem co reszta tekstu. W tamtych czasach powstało wiele ciekawych wynalazków, choć nie wszystkie doczekały się wdrożenia. W falsyfikatach pieczęcie często są płaskie, a podpisy wyglądają jak domalowane później. Zachowały się np. projekty pierwszych polskich komputerów czy dokumentacja techniczna "Smyka" - pierwszego polskiego samochodu elektrycznego.
Bardzo istotna jest też zgodność historyczna. Dobrym miejscem na początek są targi staroci, antykwariaty czy aukcje internetowe. Poza tym, łatwiej będzie pokazywać dokumenty kolekcjonerskie rodzinie nie narażając oryginałów na zniszczenie. Można tam znaleźć prawdziwe perełki w rozsądnych cenach. Co jakiś czas trzeba też sprawdzać stan naszej kolekcji. Czasem w starych dokumentach można znaleść zapomniane metody leczenia czy nieistniejące już zabiegi. Ja robię to dwa razy w roku - wiosną i jesienią. Szukam śladów pleśni, zagięć czy innych uszkodzeń. Na rynku krąży sporo podrobionych dokumentów, szczególnie z okresu międzywojennego. Nie można też zapomnieć o dokumentach handlowych. Warto też zaglądać na portale aukcyjne, choć tam trzeba uważać na podróbki.
Żeby zacząć kolekcjonować takie dokumenty kolekcjonerskie, trzeba mieć nie tylko zasobny portfel. Najcenniejsze są dokumenty kolekcjonerskie związane ze słynnymi premierami. Pokazują, co ludzie kupowali, ile zarabiali, jakie były relacje między dłużnikami a wierzycielami. Program z prapremiery "Dziadów" w reżyserii Kazimierza Dejmka z 1968 roku może być wart nawet kilka tysięcy złotych! Zbyt idealne wyrównanie to czerwona flaga. Gdzie szukać takich dokumentów? W zakrystii małego kościółka w Beskidach natknąłem się kiedyś na pudełko ze starymi dokumentami. Niektóre dokumenty kolekcjonerskie wymagają specjalnej konserwacji.
Czasem stary akt własności czy świadectwo szkolne może być bezcenną pamiątką rodzinną, nawet jeśli jego wartość rynkowa jest niewielka. To świetna okazja żeby wzbogacić swoją kolekcje. Niektóre nazwiska ofiarodawców do dziś można spotkać w tej okolicy. Sam kiedyś kupiłem na takiej wyprzedaży w Teatrze Narodowym całą teczkę dokumentów z lat 70-tych. Dlatego najlepiej traktować to hobby z pasją i cierpliwością, a pieniądze pozostawić na drugim planie. Pamiętajmy jednak o tym, że kolekcjonowanie dokumentów technicznych wymaga sporej wiedzy. W końcu najważniejsze jest to, że dzięki takim dokumentom możemy dotknąć historii własnymi rękami. Trzeba umieć odróżnić oryginały od kopii, znać historie polskiej techniki i orientować się w cenach rynkowych. Ceny to osobny temat. Zbyt niska cena powinna nas zaniepokoić - prawdziwe dokumenty kolekcjonerskie swoja wartość mają. Wartość niektórych dokumentów rośnie z roku na rok.
Na koniec ważna rada - nie próbujmy samodzielnie naprawiać poważnie zniszczonych dokumentów! Warto jednak pamietać, że nie zawsze najdroższe znaczy najlepsze. Zdarza się, że potomkowie dawnych rodów szlacheckich próbują odzyskać majątki właśnie na podstawie takich dokumentów. Może na strychu babcinego domu leżą dokumenty kolekcjonerskie, które rzucą nowe światło na historie lokalnej społeczności? Każdy dokument opowiada jakąś historie, czasem zabawną, czasem wzruszającą. Na koniec warto wspomnieć o pewnym problemie - fałszerstwach. Najlepiej używać specjalnych bezkwasowych kopert i albumów. Warto poświęcić trochę czasu i wysiłku żeby zachować je dla przyszłych pokoleń. Pamiętajmy też że kolekcjonerstwo to nie tylko inwestycja, ale przede wszystkim pasja. Lepiej dmuchać na zimne, niż stracić pieniądze na falsyfikat. A może ty masz w domu jakieś stare sportowe dokumenty kolekcjonerskie? Warto się im przyjrzeć - być może kryją się wśród nich prawdziwe skarby!